Ostatni dzień w Tajpej spędziliśmy na zakupach, więc nie ma zbyt wiele do opowiadania. Z rzeczy, które warto przywieźć z Tajwanu polecamy: ananasowe ciasteczka, tradycyjny przysmak tajwański (datujący się, co prawda, na czasy japońskiej okupacji, która to wprowadziła tam masową uprawę ananasów, no ale nie patrzmy ciastkom w rodowód...) oraz zieloną herbatę (w tym wszędobylską matchę). W Red House, o którym pisaliśmy wcześniej, można nabyć dużo fajnych hipsterskich gadżetów (np koszulki i inne tekstylia ze starymi tajwańskimi znakami), ale ma tam stoisko również Muzeum Pałacowe , gdzie można kupić mniejsze i większe upominki z motywami chińskiej sztuki (tak, jadeitową kapustkę też ;)). Miłośnikom bezużytecznych, ale ładnych i zabawnych drobiazgów polecamy szeroki wybór magnesów na lodówkę. Sami obkupiliśmy się też w niemało ubrań, które są tu fajne i relatywnie tanie (np marki japońskie, nie do dostania chyba u nas). Podsumowując - Tajwan jest super! Urzekł nas totalnie. Może ni
Jeśli dziś sobota, to jesteśmy w Tainanie, ale rozpisywać się przesadnie nie będę, bo już to pięknie zrobiliśmy dwa lata temu ;) Ponieważ jednak znów wpadliśmy w odwiedziny do Wielkiej Świątyni Mazu - zatłoczonej obecnie z powodu świąt, postanowiłam przybliżyć Wam właściwe zachowanie w buddyjskiej świątyni tajwańskiej (w innych miejscach postępowanie może się różnić). Informacje czerpiemy ze źródła czyli anglojęzycznych tekstów dostępnych w świątyniach oraz od miłego lokalsa, który odpowiedział na szereg naszych pytań... A więc do rzeczy - Tajwańczyk odwiedza świątynie wtedy gdy pilnie potrzebuje porady lub chce o coś danego boga czy boginię poprosić. Początek roku to najlepszy moment, stąd w świątyniach są teraz tłumy. Do świątyni zawsze należy wchodzić prawym bocznym wejściem i okrążać ją ruchem przeciwnym do wskazówek zegara. Chodzi o to, żeby wszystkie złe moce i duchy, które za nami idą zostały na progu świątyni - a gdy wychodzimy, nie przykleiły się do nas z powrotem. One c
Tainan nas zauroczył od pierwszego wejrzenia, czyli od wieczornego spaceru w okolicy naszego lokum. Na właściwe uliczki nakierował nas przesympatyczny właściciel hoteliku (czy raczej pokoi do wynajęcia), który wraz z kluczem wręczył nam całe naręcze mapek i niezbędnych informacji. Pokrzepieni ciepłym przyjęciem i pysznym jedzeniem udaliśmy się na spoczynek, by zbierać siły przed dniem zwiedzania Tainanu. Warto wiedzieć, że w Tainanie zabytki skupione są na dwóch obszarach. Pierwszy z nich, dzielnica Anping , jest silnie związana z holenderską historią miasta i tam udaliśmy się najpierw. Jedną z większych atrakcji tego rejonu są pozostałości fortu Zeelandia , ale poza nim (i paroma świątyniami), warto zanurzyć się w sieć starych uliczek i wyszukiwać domki z tradycyjnymi zwieńczeniami dachów w kształcie siodła lub ogona jaskółki czy obecnego na ścianach motywu lwa z mieczem/ mieczami, charakterystycznego dla tej dzielnicy. Wrażenie też robią dawne magazyny, pochłonięte w dużej mi
Komentarze