"Owoce Delty Mekongu to samo zdrowie!"

Tak jest, razem z naszym przewodnikiem wybraliśmy się w piątek na przejażdżkę po Mekongu. W planach była degustacja owoców tropikalnych, miodu i wódki na bananach, wizyta w fabryce kokosowych słodyczy i lunch na żółwiu (żaden gad nie ucierpiał - Żółw to nazwa jednej z wysp na tym odcinku rzeki). Mhm, wymarzony dzień dla mnie, cały kręcący się wokół jedzenia :)
Od razu, gdy wylądowaliśmy na "owocowej" wyspie, zostaliśmy zaatakowani z zaskoczenia durianem.

Ladies and gentlemen... Durian!

Durian to przedmiot nienawiści i pożądania. Wygląda toto jak kolczasta piłka do rugby, a pachnie... no właśnie, niektórym migdałami, innym zgniłą cebulą, terpentyną i przepoconymi skarpetkami. Tyle się naczytałam wcześniej o legendarnym zapachu tego króla owoców (jak jest zwany w południowej Azji), że naprawdę obawiałam się zbliżyć. Ale nas zapach nie zabił ;) Może to upośledzony zmysł powonienia, nie wiem. Dla mnie znacznie dziwniejsza była konsystencja samego miążu, która była bardzo kremowa. W smaku też jest dość nieokreślony, niby słodki, ale smakował trochę jak solone masło orzechowe... Cóż, na mojej liście nie zostanie nr 1. Niestety moje polskie podniebienie najbardziej ceni w owocach nutę kwaskowości, którą nasze, niedopieszczone przez słońce, prawie zawsze mają. Tutejsze frukty mają za to fantastyczne kształty i fakturę oraz bajeczne kolory. Z degustowanych owoców najbardziej smakowały mi ananasy, rambutany i malutkie banany (zwane "kobiecymi paluszkami" i naprawdę są nie większe od mojego palca wskazującego).


Degustowaliśmy również herbatę z miejscowym miodem, wódkę z bananów, cukierki imbirowe i kokosowe (to już na innej wyspie, gdzie obejrzeliśmy sobie całą produkcję takich cukierków), wino kokosowe i ryżowe. Wszystko oczywiście podszyte propozycją kupna. Niestety, mamy jeszcze przed sobą Kambodżę i Laos, więc z większości tych pyszności musieliśmy zrezygnować, ale coś tam zakupiliśmy, żeby móc wspominać w zimowe, polskie wieczory smaki Wietnamu.


Ania i ryba Słoniowe Ucho (po lewej)

Ann

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty