Posty

Wyświetlam posty z etykietą Tai'An

Dzień osiemnasty, czyli Długi Marsz (na północ)

W Tai'anie spędziliśmy nockę, a kolejnego dnia jechaliśmy dalej na północ, by po przecięciu Pekinu udać się do Chengde . Niestety pociąg mieliśmy dopiero o godz. 22.45. Wcześniej w Tai'an planowaliśmy dość dokładne zwiedzenie jeszcze jednego istotnego zabytku w okolicy, kompleksu świątynnego Dai Miao , ale rano okazało się, że pada. Doczekaliśmy więc godziny, o której musieliśmy opuścić hotel i chcąc nie chcąc poszliśmy zwiedzać świątynie w deszczu, co już nie było takie przyjemne. Szczególnie, że obsługa również cierpiała na jesienny splin i nie chciało im się nawet zapalać światła w pawilonach wystawowych dla tych nielicznych turystów, kręcących się po terenie. Kompleks świątynny robi duże wrażenie ze względu na swój ogrom i niewątpliwy splendor - stąd właśnie rozpoczynały się pielgrzymki cesarzy na Tai shan. My jednak, po dość szybkim obejściu pawilonów, udaliśmy się do lokalnej kawiarni, by przeczekać deszcz. Co faktycznie nastąpiło po jakichś kolejnych dwóch godzinach (kil

Dzień szesnasty i siedemnasty, czyli zdychamy na Tai Shan

Obraz
Po dniu spędzonym na przemieszczaniu się między klimatyzowanymi lokalami nad Zachodnim Jeziorem ruszyliśmy na dworzec w Hangzhou . Jeszcze kilkadziesiąt minut oczekiwania w poczekalni ogólnej (wszędzie chyba wyglądają tak samo: wielka hala wypełniona długimi rzędami plastikowych krzesełek, kończąca się metalowymi bramkami, przez które wypuszcza się podróżnych na perony w momencie kiedy pociąg podjeżdża lub już podjechał – nie ma więc przesiadywania na peronach jak w Polsce). Wreszcie przyjechał nasz pociąg – na leżące trzeba być wcześniej, z reguły są odprawione ok 30min. przed planowaną godziną odjazdu – wpakowaliśmy się więc grzecznie na nasze twarde leżące. I cóż, nie było aż tak źle, jak można to sobie wyobrażać. Jasne, twarde leżące są bardziej klaustrofobiczne, gdyż zamiast dwóch łóżek na każdej ścianie jest ich trzy, poza tym nie ma przedziałów, więc nie jest tam zbyt intymnie, ale co tam, w końcu to pociąg ;). Nie było jednak też tak towarzysko, jak to wyczytaliśmy w internecie