Głowy nas bolą, brzuch mnie boli - nie będzie śmiesznego tytułu

Monsun odpuscił, więc dnia trzeciego postanowiliśmy się spławić rzeką trzech jaskiń - Tam Coc. Jest to mniej więcej w tej samej okolicy, co nasz wczorajszy cel, w miejscu gdzie rzeka wije się wokół fantastycznie ukształtowanych skał wapiennych. Najpierw jednak wybraliśmy się jeszcze po drodze do jednej ze świątyń ukrytych w skałach, pagody Bich Dong. Wspinaczka po skałkach wśród bujnej roślinności sprawiła, że czuliśmy się tam niemal jak Indiana Jones na tropie ;).


Wejście główne

Oh, Budda, thou art a heartless Bich (Dong)

Potem przejechaliśmy nad rzekę, zapłaciliśmy za bilet i załadowaliśmy się do małej łódeczki. Szybko opuściliśmy uregulowane nabrzeże i ruszyliśmy wśród malowniczych skałek. Największe wrażenie na mnie, poza oczywiście pięknym krajobrazem, zrobiły ślady życia codziennego w tym (wydawałoby się zapomnianym) zakątku. Domy zagubione w gąszczu, rybacy na łódkach i niesamowite grobowce na częściowo zalanych wysepkach (wyglądały jakby były pozostałością jakichś dawnych cywilizacji).

Górki z poziomu wody

Grobik

O, ryba. Sprzedajmy ją kolonizatorom!

Ponieważ poziom wody po porze deszczowej był dość wysoki, więc w jaskiniach musieliśmy się trochę nagimnastykować, żeby sobie głów nie rozbić. Na końcu trasy, przy trzeciej jaskini, czekały oczywiście handlarki na łódkach, które czyhają na turystów. Zrobiliśmy zakupy dla naszej wioślarki (ciastka i napoje), co nie uchroniło nas przed nagabywaniem na kupno obrusika itp. Grzecznie acz stanowczo odmówiliśmy.

Look, ma! No hands! (pływa się takimi łódeczkami z wioślarką)

Cała wyprawa tam i z powrotem trwa ok 2 godzin. Zszedłszy na ląd, poszliśmy posilić się miejscową specjalnością czyli koźliną. Kózka była młoda i rozpływała się w ustach. Syci na ciele i duchu ruszyliśmy w drogę powrotną do Hanoi.


Jedna z fajniejszych chatek w Starym Ha Noi
Ann

P.S. Dochodzą nas słuchy, że pewnym niegrzecznym dzieciom nie wyświetlają się nasze notki. W związku z tym, żebyśmy tak nie skrobali bez sensu i audytorium, prosimy o komentarze, czy Wam się wyświetla. Dzięki.

Aha, umieram z przegrzania i innych plag egipskich, więc dzisiaj pisze tylko Ann.

PSJ

Komentarze

Marigold pisze…
Mnie się wyświetla i czytam! :)
madziaro pisze…
Mi też się wyświetla. Żaba mnie zabiła (troszeczkę) :D

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty