Posty

Wyświetlam posty z etykietą Taipei

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Obraz
Ostatni dzień w Tajpej spędziliśmy na zakupach, więc nie ma zbyt wiele do opowiadania. Z rzeczy, które warto przywieźć z Tajwanu polecamy: ananasowe ciasteczka, tradycyjny przysmak tajwański (datujący się, co prawda, na czasy japońskiej okupacji, która to wprowadziła tam masową uprawę ananasów, no ale nie patrzmy ciastkom w rodowód...) oraz zieloną herbatę (w tym wszędobylską matchę). W Red House, o którym pisaliśmy wcześniej, można nabyć dużo fajnych hipsterskich gadżetów (np koszulki i inne tekstylia ze starymi tajwańskimi znakami), ale ma tam stoisko również Muzeum Pałacowe , gdzie można kupić mniejsze i większe upominki z motywami chińskiej sztuki (tak, jadeitową kapustkę też ;)). Miłośnikom bezużytecznych, ale ładnych i zabawnych drobiazgów polecamy szeroki wybór magnesów na lodówkę. Sami obkupiliśmy się też w niemało ubrań, które są tu fajne i relatywnie tanie (np marki japońskie, nie do dostania chyba u nas). Podsumowując - Tajwan jest super! Urzekł nas totalnie. Może ni

Tajpej - dzień piąty i szósty

Obraz
Sobota zapowiadała się deszczowo, więc zaplanowaliśmy na ten dzień zwiedzanie Narodowego Muzeum Pałacowego. Mieści ono największą kolekcję sztuki chińskiej na świecie, a jej istotną cześć stanowią eksponaty wywiezione przez Kuomitang z Zakazanego Miasta. Należą się im podziękowania, bo kolekcja zapewne nie przetrwałby rewolucji kulturalnej. Muzeum leży nieco na uboczu (w imponującym budynku, którego jednak nie mogliśmy w pełni podziwiać z powodu deszczu), ale można się do niego dostać wygodnie komunikacją miejską. Zerwaliśmy się więc wcześnie rano, żeby uniknąć tłumów. Na miejscu byliśmy koło dziewiątej, pobraliśmy bilety (250$/os.) i audioprzewodniki (100$) i ruszyliśmy do wejścia, a tam elektroniczny licznik pokazywał, że w środku jest już prawie 3000 osób (tak, prawie trzy tysiące, to tak jakby wszyscy mieszkańcy Dukli albo Kazimierza Dolnego wybrali się do muzeum...). No i to się dało odczuć, szczególnie zaskoczyła nas kolejka do jadeitowej kapusty (nie możemy z P. dojść

Tajpej - dzień trzeci i czwarty

Obraz
Wczoraj pożegnaliśmy Hong Kong i przybyliśmy do Tajpej. Mieszkamy sobie w sympatycznym hoteliku na tyłach jednej z głównych świątyń w mieście, Longshan Si . Na szczęście wierni nie hałasują za bardzo i dają się wyspać. A serio, to widać, że świątynie na Tajwanie odwiedzane są przez rzesze wiernych, którzy palą kadzidełka, czytają święte teksty, modlą się i wróżą (rozbudowany system z rzucaniem drewnianymi klockami , losowaniem deszczułek i wyciąganiem stosownej, pisanej wróżby z licznych szufladek). Nie jest to na pewno przykurzona turystyczna atrakcja, jak niektóre świątynie w Chinach. Tego samego dnia, korzystając z ładnej pogody, poszliśmy na nocny targ, również niedaleko naszego miejsca zamieszkania - Guangzhou Street Night Market. Może nie tak efektowny, jak inne nocne targi Tajpej, ale wyróżnia się tradycyjnym charakterem i lokalnym kolorytem. Mam nadzieję, że zdjęcia choć trochę oddają jego atmosferę. Dziś natomiast zrobiliśmy sobie głównie tour po taj