Zaletą podróży po tropikach...

...jest między innymi możliwość spróbowania smaczeliny*


* żeby nie wprowadzać w błąd, od razu tłumaczę, że to jest to samo, co żółciecz.

Poza tym polecam muzeum etnograficzne w Ha Noi - oczywiście skupia się na etnografii, więc nie wytrzymuje porównania z, dajmy na to, muzeum armii, ale jest naprawdę sensownie zaprojektowane, prezentuje dobrą proporcję informacyjnych tekstów do zakurzonych eksponatów, no i ma sympatyczny, niewielki quasi-skansen z autentycznymi budynkami i budowlami w klimacie szeroko pojętego folku. Duży skok jakościowy w porównaniu z nieszczęsnym "parkiem mniejszości narodowych" w Pekinie, w którym tradycyjne budynki były przepięknie oddane w żelbetonie i farbie olejnej. Na dość dokładne obejście całości potrzeba około 2-3 godzin, a w samym muzeum wre praca nad nowym skrzydłem, więc za rok-dwa pewnie będzie jeszcze obszerniej.

PSJ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty