Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Obraz
Ostatni dzień w Tajpej spędziliśmy na zakupach, więc nie ma zbyt wiele do opowiadania. Z rzeczy, które warto przywieźć z Tajwanu polecamy: ananasowe ciasteczka, tradycyjny przysmak tajwański (datujący się, co prawda, na czasy japońskiej okupacji, która to wprowadziła tam masową uprawę ananasów, no ale nie patrzmy ciastkom w rodowód...) oraz zieloną herbatę (w tym wszędobylską matchę). W Red House, o którym pisaliśmy wcześniej, można nabyć dużo fajnych hipsterskich gadżetów (np koszulki i inne tekstylia ze starymi tajwańskimi znakami), ale ma tam stoisko również Muzeum Pałacowe , gdzie można kupić mniejsze i większe upominki z motywami chińskiej sztuki (tak, jadeitową kapustkę też ;)). Miłośnikom bezużytecznych, ale ładnych i zabawnych drobiazgów polecamy szeroki wybór magnesów na lodówkę. Sami obkupiliśmy się też w niemało ubrań, które są tu fajne i relatywnie tanie (np marki japońskie, nie do dostania chyba u nas). Podsumowując - Tajwan jest super! Urzekł nas totalnie. Może ni

Wąwóz Taroko - dzień siedemnasty

Obraz
Wąwóz Taroko - chyba największa przyrodnicza atrakcja Tajwanu - był na naszej liście must see od początku. Pierwotnie planowaliśmy zatrzymać się w miejscowości Hualien, żeby stamtąd na spokojnie eksplorować okolicę, ale spłoszyły nas prognozy pogody, które ciągle zapowiadały deszcze i burze. W końcu zdecydowaliśmy się na dojazd z Tajpej w ostatnim dniu, w którym było to możliwe. Dojazd ze stolicy jest trochę długi, ale wykonalny. Zerwaliśmy się o 6 rano, żeby dotrzeć w miarę wcześnie na dworzec autobusowy, gdzie zakupiliśmy bilet łączony na autobus i pociąg, który ostatecznie dowiózł nas do Hualien (podróż łącznie zabrała ok 3 godzin). W Hualien nieco zmylił nas człowiek z obsługi turystycznej, bo polecił wsiądnięcie do miejskiego autobusu, który co prawda faktycznie dowozi do wejścia Taroko, ale wcześniej kluczy po całym mieście i okolicy rozwożąc miejscowych, jak to autobus miejski, więc zabrało nam to kolejne 40 minut. Mogliśmy spokojnie spożytkować ten czas na zjedzenie śniadania

Tajpej - dzień piętnasty i szesnasty

Obraz
Wróciliśmy do Tajpej i zasadniczo staramy się nie przemęczać. Oczywiście, są wyjątki, ale o tym później. Dnia pierwszego po powrocie postanowiliśmy się powłóczyć po wypoczynkowo-hipsterskich miejscach stolicy. Po kaohsiungowym Pier-2 byliśmy żądni dalszych wrażeń i porównań. Zatem najpierw skierowaliśmy swoje kroki do Taipei EXPO Park , zahaczając po drodze jeszcze o świątynię Bao'An (mapom Google znanej także jako "Dalongdong Baoan", 大龍峒保安宮), bo świątynie zawsze na propsie. Jest to zresztą jedna z największych i najbardziej sławnych oraz najlepiej odrestaurowanych świątyń Tajpej. Sam multifunkcjonalny park (jak to opisuje wiki), składa się z wielu budynków, ogromnych przestrzeni i infrastruktury przygotowanej na masowe imprezy (serio, tak wielkiej łazienki - na kilkadziesiąt oczek - nie wiedziałam nigdzie). My powłóczyliśmy się po lokalnym targowisku, a następnie przeszliśmy przez kładkę do drugiej części parku, żeby zwiedzić domek herbacianego kupca z XIX wieku (obok

Kaohsiung - dzień trzynasty i czternasty

Obraz
Następnego dnia postanowiliśmy, że teraz to już naprawdę odpoczywamy i wybieramy się tylko do rezydencji konsula brytyjskiego na wzgórzu Shaochuantou oraz do świątyni zaraz obok, w której ubóstwieni zostali holenderscy kapitanowie. Widok ze wzgórza bardzo ładny i zgodnie stwierdziliśmy, że konsul to miał klawe życie, bo rezydencja też niczego sobie, aczkolwiek umeblowania w niej obecnie nie ma. Zamiast tego można pooglądać wystawę ceramiki oraz zaliczyć angielską herbatkę wg najlepszych wiktoriańskich wzorów ze sconesami, sandwichami itp (nie skorzystaliśmy). Na dół zeszliśmy trasą oficjalną, wzdłuż której pojawiają się oddane pięknie woskowe figury konsula czy innych znamienitych osób ze stosownymi tabliczkami informacyjnymi. Na dole zaś można zwiedzić pomieszczenia samego konsulatu. Następnie oddaliśmy się słodkiemu lenistwu w kawiarni, gdzie mogliśmy zaobserwować rzesze młodych Tajwańczyków pogrążonych w nauce mimo niedzieli (choć część jednak symulowała, oddaj