Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Ostatni dzień w Tajpej spędziliśmy na zakupach, więc nie ma zbyt wiele do opowiadania. Z rzeczy, które warto przywieźć z Tajwanu polecamy: ananasowe ciasteczka, tradycyjny przysmak tajwański (datujący się, co prawda, na czasy japońskiej okupacji, która to wprowadziła tam masową uprawę ananasów, no ale nie patrzmy ciastkom w rodowód...) oraz zieloną herbatę (w tym wszędobylską matchę). W Red House, o którym pisaliśmy wcześniej, można nabyć dużo fajnych hipsterskich gadżetów (np koszulki i inne tekstylia ze starymi tajwańskimi znakami), ale ma tam stoisko również Muzeum Pałacowe, gdzie można kupić mniejsze i większe upominki z motywami chińskiej sztuki (tak, jadeitową kapustkę też ;)). Miłośnikom bezużytecznych, ale ładnych i zabawnych drobiazgów polecamy szeroki wybór magnesów na lodówkę. Sami obkupiliśmy się też w niemało ubrań, które są tu fajne i relatywnie tanie (np marki japońskie, nie do dostania chyba u nas).


Podsumowując - Tajwan jest super! Urzekł nas totalnie. Może nie ma wielu starożytnych zabytków (co bardzo lubimy), ale nadrabia widokami, przyjaznością, komfortem podróżowania, targami nocnymi, jedzeniem w ogóle (może to zbieg okoliczności, ale ani razu nie przydarzyły nam się tu kłopoty żołądkowe) i można by tak jeszcze wymieniać. Polecamy szczególnie osobom, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z Azją, ale trochę się boją. Ja tam jeszcze będę musiała wrócić, choćby ze względu na motyle na Słoniowej Górce....




Następnego dnia udaliśmy się w drogę powrotną z noclegiem w Hong Kongu. Ważna wiadomość: odprawę i nadanie bagażu można wykonać na Taipei Main Station (czyli zasadniczo przy centralnej stacji metra). Rzecz jest znakomicie zorganizowana, super opisana i w pełni zautomatyzowana (więcej info --> KLIK). Co prawda skończyło się to tym, że bagaż P. przyleciał następnym samolotem, ale zasadniczo czekaliśmy z 40 min. na niego, więc bez dramatu i nie żałujemy ;)

W Hong Kongu znów nocowaliśmy w naszym ulubionym mrówkowcu, a skoro został nam ostatni wieczór w Azji, to wybraliśmy się na nabrzeże, by obejrzeć show światło i dźwięk. Efekt nieco zepsuło utrzymujące się silne zanieczyszczenie powietrza (niewielkie pozostałość silnych burz piaskowych znad Gobi - tak przeleciały całe Chiny), ale i tak było fajnie.

 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty