Ticket to ride

Dzisiejszy dzień nie bardzo nadaje się na notkę, bowiem spędziliśmy go na błogim lenistwie, zbierając siły przed dalszym etapem podróży, czyli nocnym pociągiem Hanoi - Lao Cai.
Zamiast tego uraczę was garstką spostrzeżeń porównawczych...
- w ciągu niecałych dwóch lat udało się przymusić mieszkańców Hanoi (jak jest gdzie indziej, nie wiemy) do jazdy na skuterach w kaskach (i to w sporej części takich, które nawet mają szansę przetrwać spotkanie z asfaltem), choć jeszcze nie rzadki jest widok trzyosobowej rodziny, pędzącej na skuterku - rodzice mają kaski, dziecko (stojące za kierownicą lub siedzące na szarym końcu) - nie.
- młodzież (ok, pewnie nie tylko młodzież) z braku przestrzeni prywatnej, a także dość purytańskiej moralności, na romantyczne schadzki wybiera się rowerem wodnym w kształcie łabądka na środek jeziora Hoan Kiem. Niestety im więcej takich romantyków, tym mniej intymności... Poniżej obrazek poglądowy (zdjęcie robione o zmierzchu, ale łabądki łatwo wypatrzeć).
I to na razie tyle, następne sprawozdanie z Sapy - jeśli tylko znajdziemy internet.

Komentarze

Iza pisze…
yeah, piękny zachód słońca i ruchome cele - czy mogłoby byc lepiej :>

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty