Kunming II, albo szybki update

Jeśli ktoś śledzi tego bloga z zapartym tchem, z pewnością ucieszy go wiadomość, że udało nam się w końcu dotrzeć do Kamerdolcowego Gaju, a.k.a. Shi Lin, a.k.a. 石林 (warto zapamiętać znaki, jeśli ktoś chciałby wybrać się tam na własną rękę). Jak pisaliśmy, informacje z przewodników są żałośnie nieaktualne, więc ogólny przepis na dotarcie z Kunmingu brzmi:

1. dotrzyj do 东部汽车客远站, możesz taksówką*

2. kup bilet do 石林, może być 景区, może być 县城

3. wysiądź na rondzie, albo na przystanku, na którym wysiądzie większość Chińczyków, przejdź do wielkiego budynku majaczącego na horyzoncie

4. zapłać 200 zł

5. wsiądź do elektrycznego wózeczka, dotrzyj do bramy

6. rozkoszuj się.



Jokes aside, mimo zaporowej ceny naprawdę warto wybecelować tych parę złotych, i skatować się na tutejszych górskich** trasach. Widoki są zaiste jedyne w swoim rodzaju, przebijają nawet dolinę rzeki Świder. Jutro albo pojutrze postaramy się wrzucić zdjęcia.



Jutro wyjeżdżamy do Dali wieczornym autobusem, więc może nie być aktualizacji, ale za to przed południem idziemy do zoo, oglądać pandy. Jeszcze nigdy nie widziałem pandy.

PSJ

* z okolic dworca kolejowego, A.D. 2012, będzie cię to kosztowało circa 30 yuanów. Nie przejmuj się, jeżeli opustoszała okolica spowoduje przypływ myśli o porwaniu dla okupu albo wywiezieniu do sąsiedniej prowincji - dworzec wschodni jest naprawdę daleko od miasta.

** no dobrze, krasowych trasach. Na swoje usprawiedliwienie mamy tylko to, że był upał, a schodki w skałach są naprawdę strome.



Komentarze

Marigold pisze…
Zdjęcie pandy koniecznie, też nigdy nie widziałam pandy :(

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty