Always look on the bright side...

Ton notki P. wynika z faktu, że nad Yunnan nadciągnął niż z deszczem, temperatura spadła do 19 stopni i udzielił nam się smutek tropików. Ratujemy się przed nim wódką różaną. Brzmi to może okrponie, ale smak ma niezły a zapach jest (moim zdaniem) wartością dodaną. W sumie zaskoczyła nas popularność swojskiej róży i to nie tylko w deserach (tak, tak w Kumingu popularne są całkiem europejskie wypieki, w tym wiele nadzianych marmoladą z róży). Tak obok może dodam, że Kuming jest największym eksporterem kwiatów w Chinach.


 

A wracając do kuchni, to Yunnan w ogóle kulinarnie odstaje od Chin, które do tej pory mieliśmy okazję zwiedzić. Przede wszystkim mają tu rewelacyjny ser kozi. Podają go smażony często z solą i pieprzem. W Dali specjalnością są tzw. serowe wachlarze, które konsystencją przypominają mi indyjskie chlebki, a smakiem - twaróg. Jak oni to robią???

Ponad to kuchnia yunnańska wyróżnia się ogromną liczbą grzybów wszelakich, ale z wyglądu i smaku przypominających nasze grzyby leśne. Niestety jest też jeszcze jeden wyróżnik dań tego regionu, mianowicie zwiększone użycie tłuszczu. Nawet potrawy "standartowe" (czyli rozpowszechnione również na północy Chin) toną w nieprzepisowej ilości tłuszczu. Być może to taki sznyt góralskiej kuchni. Dlatego też musimy się ratować od czas do czasu porcją baijiou, czyli mocniejszego alkoholu...

Wódka na zdjęciu nosi zacną nazwę "Paszcza wielkiego smoka"

Ann
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty