Małpy i szczury

Tak, stare miasta mają zaiste wiele uroku. Żeby je bliżej poznać warto zakwaterować się w samym ich sercu. Zarówno Dali, jak i Lijang oferują noclegi w pięknie przygotowanych hotelach, hostelach i pensjonatach architektonicznie wpisanych w starą zabudowę. Jak się jednak przekonaliśmy, miejsca takie nie tylko cieszą oko, ale też kryją w sobie różne niespodzianki... Jednak o tym za chwilę.

Pamiętacie być może, jak pisaliśmy tuż przed wyjazdem z Kumingu o planowanej wizycie w zoo? Nie pisaliśmy o niej zbyt wiele, gdyż raczej nie ma czego polecać. Miejsce to stanowi smutne połączenie lunaparku z miejskim ogrodem zoologicznym z zeszłej epoki. W Polsce parę takich przybytków się chyba zachowało w stanie szczątkowym. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jednym z argumentów by nie likwidować ostatecznie tych miejsc (jak np. stare zoo w Poznaniu) było to, że na ich terenie żyją tabuny szczurów, które po zamknięciu ogrodu rozpełzłyby się po mieście. Nie wiem na ile to prawda w przypadku Polski, ale w Chinach jestem w stanie w to uwierzyć, gdyż na tutejszym wybiegu dla makaków od szczurów się roiło. Przy czym małpom raczej nie przeszkadzały...

I tu wracam do naszego pięknego hotelu w Lijangu. Pierwszej nocy obudziły nas tajemnicze skrobania. Szybko jednak zracjonalizowaliśmy, że to pewnie takie tam dźwięki pracującego drewna, albo korniki, a w ogóle to może coś na ulicy... Drugiej nocy, znów obudziły mnie dziwne dźwięki. Zapaliłam lampkę i wyjrzałam poza krawędź łóżka a tam... szczur. Wykonał zwrot w tył i uciekł przez dziurę w ścianie. Co było robić, zabarykadowaliśmy ową dziurę poduszkami i poszliśmy spać dalej, zachowując spokój niczym małpy z chińskiego zoo.

Ale poza tym Lijang jest bardzo fajny. Szczególnie nas ujęło to, że miejscowa ludność (głównie pochodząca z mniejszości Naxi) lubi psy, i to nie na talerzu. Od kundli większych i mniejszych roi się na ulicach i wszystkie wydają się być tu dość szczęśliwe. Aż żal opuszczać to piękne miejsce... Jutro ruszamy do Shangri-la, najwyżej położonego, najbardziej tybetańskiego miejsca, w jakim się znajdziemy. No, pod warunkiem, że nas szczury nie zjedzą dziś w nocy ;).

 

Ann

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty