Dzień dwudziesty pierwszy, czyli złe miłego końce...

Niestety zmiada klimatu z rozgrzanych jak piec hutniczy środkowo-południowych Chin na zimne przedmurza Mandżurii spowodowały, iż zaczynamy się rozkładać na przeziębienia. Szczęście w nieszczęściu, że to już końcówka wycieczki... Może to spowodować, że z urlopu płynnie przejdziemy na przyziemne, polskie chorobowe (tfu, tfu, odpukać).

To juz ostatnia notka z Chin (jak mawiają Anglicy - as for now), ale mamy jeszcze kilka przemyśleń o Chinach w ogólności, które zamierzamy na spokojnie spisać i opublikować tutaj w najbliższym czasie. Zatem nie mówimy Żegnajcie!, ale Do zobaczenia.

PSJ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty