Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2025

Singapur, dzień 11

Obraz
No powiem wam, że nie jest lekko. Nie wiem jak sobie tu radzili w czasach bez klimy, ponieważ połączenie temperatury i wilgotności jest absolutnie zabójcze. Ale się nie poddajemy. Poszliśmy dziś do tutejszego ogrodu botanicznego, bo wiecie: zacienienie, trochę wody, wydawałoby się, że będzie znośnie. Nikt mi nie powiedział, że te ogrody zajmują powierzchnię 82 hektarów. Tyle może nie zeszliśmy, ale nogi znowu nam wchodzą w wiadomo co. Ale było warto, bo to naprawdę super pomyślany i zrobiony ogród. Trochę wam tu zarzucę flory i fauny, choć jeśli chodzi o tą ostatnią, to mniej niż bym chciała, bo nie spotkaliśmy ani wydr ani małp, które w parku rezydują. Były natomiast żółwie, jaszczury, koguty i sporo motyli (niestety nie dawały się ustrzelić za bardzo). Widziałam też w przelocie ze dwa egzotyczne ptaki, ale nie mam ich zdjęć. Wracając zahaczyliśmy o dzielnicę Little India, żeby się posilić. Nie mieliśmy już jednak sił na szerszą eksplorację. Jutro kończymy przygodę z Singapurem i wrac...

Singapur, dzień 10

Obraz
Podróż choć długa przebiegła bez zakłóceń. Co prawda wydostanie się z singapurskiego lotniska chwilę nam zajęło, ale w końcu się udało. Nocujemy w Chinatown, więc oczywiście od razu wygłodniali poszliśmy na chińskie jedzenie. P. znalazł doskonałą knajpę syczuańska i zrobiliśmy sobie ucztę. Najlepsze: mimo ze angielski jest tutaj językiem urzędowym, a obsługiwała nas młodzież, to po angielsku zamawianie szło opornie, ale na szczęście P. zaczął się z nimi komunikować po chińsku i poszło jak z płatka.     Potem zrobiliśmy sobie spacer po obowiązkowych punktach programu, czyli nabrzeże z widokiem na najsłynniejsze budynki Singapuru oraz lwosyrenę, która jest symbolem miasta. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze hinduską świątynię, pozostałości najstarszej (czy też jednej z najstarszych tutaj) chińskiej świątyni, czy pomnik zabaw dziecięcych, naruszających zasady BHP. Niestety nie zauważyliśmy jeszcze ani jednej wydry, a w zasadzie dla nich tu przyjechaliśmy (przynajmniej wg P.).  N...