Jeszcze kilka historii
Życie towarzyskie w mojej szkole uległo intensyfikacji, w ciągu ostatniego tygodnia nie tylko miętosiłem azjatyckie pierożki z okazji urodzin japońskiej studentki, ale i - znowóż w towarzystwie japońskich housewives - odwiedziłem dość kiczowaty tianjiński ogrod botaniczny (poniższe zdjęcia z opisami były już publikowane na g+, ale trudno, powtórzą się). Elementy botaniczne były, jak to roślinki, bardzo sympatyczne, natomiast towarzyszył im niepodrabialny chiński kicz; oprócz plastikowych dinozaurów można było np. natknąć się na pseudo-edukacyjną "podziemną ścieżkę" (rolę podziemnej jaskini brawurowo odegrała cementowa konstrukcja), gdzie w słabo oświetlonych gablotach umieszczono martwe, wypchane zwierzątka. Żeby jeszcze prezentowały one poziom taksydermii znanych z internetu wyrobów Chucka Testy, albo przynajmniej mauzoleum Lenina...! Niestety, widać było wyraźnie, że są martwe, niezadowolone i brzydkie jak nieszczęście. Dokumentacji zdjęciowej nie będzie, bo w cementowej jaskini było ciemno jak w jaskini - to jedno przynajmniej wyszło projektantom.
Paweł ugniata azjatyckiego pierożka
Creepy white guy photobombs birthday party, olej sezamowy na płótnie, 2012
Dzisiaj natomiast, po obowiązkowej kawie w Starbucks (czytaliście, że 3-4 filiżanki espresso dziennie dramatycznie zmniejszają ryzyko zgonu?) i nauce znaków, ruszyłem na tzw. 古文化街, czyli w wolnym tłumaczeniu Ul. Starokulturalną. Bad news, Tianjin, twoja restaurowana starówka nie wytrzymuje porównania nie tylko z takimi miejscami, jak Suzhou, Hanzhou czy Lijiang, ale nawet z ocalonymi zabytkami Pekinu. Wbudowanie w obrzeża starego miasta wielkich centrów handlowych to nie jest dobry pomysł, nawet jeśli wymuruje się ściany z szarych cegieł**. Natomiast polecam odbicie nad rzekę, przejście na drugi brzeg i długi, wielokilometrowy spacer wzdłuż brzegu dzielnicą Hedong, w kierunku dworca kolejowego. Trafiłem na kolejne doskonale zachowane fragmenty dawnych zagranicznych koncesji, w tym piękny budynek dawnego konsulatu generalnego Austro-Węgier. Mimo ponad 30-stopniowego upału (znowu!), definitely worth it.
Tianhou gong
Widok na Hedong z okolic 古文化街
Tu nie będzie żartów o "czterech śpiących, trzech walczących" - wszyscy są pełni zdrowego entuzjazmu
Wyjaśniła się też opisywana ostatnio uwaga o mojej "dobrej twarzy" w kontekście nauki angielskiego. Trafił mi się ostatnio artykuł na temat: http://behindthewall.msnbc.msn.com/_news/2012/05/15/11720584-in-china-english-teaching-is-a-whites-only-club który tłumaczy, dlaczego dobra, tj. biała twarz ma większe znaczenie, niż np. nauczycielskie papiery.
PSJ
* prawdopodobnie z przyczyn numerologicznych** ale mimo wszystko warto zajrzeć do odrestaurowanej taoistycznej świątyni lokalnych, Tianjińskich bóstw, Tianhou gong
Komentarze
zaniepokojona mama