Wspomnień czar


Czas pędzi nieubłaganie. Minęło już dziesięć lat od naszej pierwszej podróży do Azji. Tej wyprawy nie ma na blogu, gdyż od razu trafiliśmy na głęboką wodę, czyli do kraju, gdzie internet był (i prawdopodobnie nadal jest) dobrem surowo reglamentowanym. Po drugie, wówczas jeszcze nie wpadliśmy na genialny pomysł, by dzielić się ze światem naszymi podróżniczymi przygodami. Ale co się odwlecze, to nie uciecze ;)

Janggi - koreańskie szachy
Okrągły jubileusz to dobra okazja, by powspominać tamtą wyprawę. Tym bardziej, że zawiodła nas do jednego z ciekawszych, trudnych do zrozumienia i nieco strasznych miejsc na ziemi, czyli do Korei Północnej. Dość niespodziewany splot okoliczności rodzinno-życiowych sprawił, że mieliśmy niepowtarzalną okazję zajrzeć do Raju Kimów w czasach, kiedy nie było tam rozpowszechnionej turystyki z Chin. Co więcej, nasza wyprawa nie ograniczyła się (w przeciwieństwie do większości obecnie popularnych komercyjnych wycieczek) do Pyongyangu, ale mieliśmy też okazję kilkukrotnie wyjechać poza stolicę oraz dotrzeć do wspaniałych Gór Diamentowych.

Wieża Idei Dżucze
Ponieważ nie ma sensu przytaczać chronologii wycieczki sprzed dziesięciu lat, postanowiłam podzielić materiał fotograficzny tematycznie i opatrzyć go krótkim opisem naszych ówczesnych wrażeń. Na pierwszy rzut (czyt. w następnej notce) pójdzie stolica, czyli P’yŏngyang, także stay tuned.

Pomnik Ponownego Zjednoczenia

PS. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale ten wyjazd był dla mnie również moim pierwszym obcowaniem z lustrzanką :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z Tajpej i nocny Hong Kong

Krótki wpis o właściwym zachowaniu w świątyni tajwańskiej

Tainan - dzień dziesiąty i jedenasty